Nie sprzedawajmy Chrystusa jak Judasz

Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii… Zatem jeszcze tylko siedem dni dzieliło Jezusa od ukrzyżowania. Jezus dokładnie znał czas i miejsce, w którym miało się dopełnić Jego ziemskie życie. Miała się wypełnić do końca Jego misja na ziemi. On jednak żyje normalnie. Przemieszcza się. Przybywa do swych przyjaciół Marii, Marty, Łazarza, którego wskrzesił z martwych. Razem z Nim są Jego uczniowie. Było odświętnie. Niezwykła atmosfera. Ten niecodzienny nastrój przerwał Judasz. W tym miejscu dowiadujemy się od Jezusa, że jego słowa nie odzwierciedlały jego prawdziwych intencji. Oprócz tego, Judasz, będąc skarbnikiem apostołów, był złodziejem. To ważna informacja, gdyż, jak widać, jego grzechy narastały. Chciwość pieniędzy popchnęła go ku zdradzie. Zatem jak ważne jest, aby w sobie niszczyć złe skłonności od samego początku, aby nie utrwaliły się, nie przeszły w nawyk, nie zagłuszyły głosu sumienia. Będąc uczniami Chrystusa, powinniśmy wciąż kierować wzrok na Niego i starać się Go naśladować. Powinniśmy starać się odczytywać Jego wolę w konkretnych sytuacjach życiowych. Często sytuacje są jasne i łatwo grzech nazwać grzechem, a dobro – dobrem. Czasem jednak takie rozróżnienie nie jest aż tak proste i wtedy właśnie potrzebne jest nam światło Ducha Świętego, aby wybrać mniejsze zło. Nigdy jednak nie wolno nam tolerować zła w imię dobrych kontaktów z otoczeniem, w imię ludzkiej przyjaźni czy jakichkolwiek korzyści. Nie wolno nam sprzedawać Chrystusa jak Judasz. Z pomocą przychodzi sakrament pokuty i pojednania. Jezus przychodzi z pomocą każdemu, kto tylko zechce oczyścić się z grzechów. To sakrament pokuty jest źródłem łaski, która pozwala przerywać ciąg złych przyzwyczajeń i wciąż na nowo odnawiać więź z Bogiem. Pozwala też na nowo odzyskiwać wewnętrzny pokój i z ufnością dalej iść przez życie. Eucharystia zaś jeszcze bardziej pogłębia więź z Bogiem, leczy serca rany, dodaje sił… Jest zadatkiem życia wiecznego. Przez Eucharystię stajemy się braćmi i siostrami, bo łączy nas to samo duchowe Ciało Chrystusa, bo w nas płynie ta sama Krew Chrystusa. To cud Bożej miłości. Dzięki Eucharystii nikt z nas nie jest sam, bo uczestniczy w życiu wielkiej rodziny Bożej; rodziny parafialnej, rodziny chrześcijańskiej. Eucharystia też zobowiązuje, aby stawać się coraz lepszymi, bardziej podobnymi do Jezusa w ofiarowaniu siebie dla braci, w niesieniu pokoju, miłości, przebaczenia, pojednania, nadziei.

Maria z dzisiejszej Ewangelii z miłością wylała drogi olejek na stopy Jezusa, włosami je otarła – wyprzedziła bieg wydarzeń. Dokonała tego, co należało się Jezusowi przed pogrzebem, a czego potem nie można było zrobić ze względu na pośpiech grzebania ciał przed szabatem. Ona to zrobiła tydzień wcześniej, choć oczywiście o tym nie wiedziała. Miłość to sprawiła. Jezus wyraźnie powiedział, zwracając się do Judasza: Zostaw ją! Przechowała to, aby Mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu, choć jeszcze nie powiedział, kiedy ten pogrzeb ma nastąpić. Czy choć czasem zastanawiam się nad biegiem własnego życia, nad przemijaniem czasu? Czy wiem, dokąd zmierzam? Czy staram się tak żyć, żeby zawsze być gotowym na spotkanie z Chrystusem w wieczności? Czy kocham moich bliskich aż tak bardzo, że jestem gotów bezinteresownie wyprzedzać ich potrzeby, nawet jeśli mnie to wiele kosztuje?

Panie, Jezu Chryste, proszę, spraw, abym potrafił wyrażać swą miłość do Ciebie, do najbliższych, w sposób miły Tobie. Abym nie bał się reakcji otoczenia ani nie kalkulował, czy opłaca mi się przyznanie się do Ciebie, Kościoła, miłości.


źródło: https://www.niedziela.pl/artykul/89873