Pokój na świecie zaczyna się od naszego serca – rozważanie na niedzielę

„Ci, którzy nie mają pokoju w sobie – wojują z innymi” – William Hazlitt

Żyjemy w czasie pełnym napięć. Od przeszło dwóch lat toczy się wojna na Ukrainie, wczoraj zaatakowany został Izrael a oprócz tego w różnych częściach świata toczą się wojny, o których nawet nie mamy pojęcia. A nie tylko na świecie odczuwamy brak pokoju. Także w naszych środowiskach, w naszych rodzinach a przede wszystkim w nas samych widzimy, jak zaczyna brakować Pokoju. Kard. Stefan Wyszyński mówił: „Pokój światowy zaczyna się od pokoju naszego serca”Wydaje mi się, że to jest dewiza na dzisiejszy brak pokoju. Nie możemy wiele zrobić, by zapobiec wojnom, by zapobiec walkom, śmierciom niewinnych, eskalacjom napięć na świecie. Jednak z pewnością możemy a nawet jesteśmy wezwani do wołania w naszych modlitwach o pokój na świecie, o pokój w naszych sercach, do ofiarowania naszych cierpień. Papież Franciszek pisze w swoim orędziu na światowy dzień pokoju br.: wojna często zaczyna się od nietolerancji wobec odmienności drugiego, co wywołuje chęć posiadania i wolę panowania. Rodzi się w sercu człowieka z egoizmu i pychy, z nienawiści prowadzącej do zniszczenia, aby zamknąć drugiego w obrazie negatywnym, żeby go wykluczyć i usunąć. Wojna jest podsycana przez wypaczanie relacji, nadużycia władzy, lęk przed drugim i różnicę postrzeganą jako przeszkodę […]” Jak to jest z nami? Z pokojem naszego serca? Otóż to, czego jestem pewna to tego, że pokój wewnętrzny możemy mieć w sobie dzięki silnej i głębokiej relacji z Panem Bogiem, dzięki przystępowaniu do sakramentów. Trzymając się Pana Boga i dbając o naszą osobistą relację z Nim, otrzymamy łaskę pokoju w naszym sercu a dzięki temu ten pokój będziemy umieli przekazać innym. Będąc coraz bardziej zjednoczonymi z Panem Jezusem staniemy się tymi, którzy będą potrafili budować wspólnotę, a nie ją niszczyć, będziemy tymi, dla których wartością nadrzędną będzie służba drugiemu człowiekowi, kiedy nie będziemy tymi, którzy są nietolerancyjni, żyją w kłamstwie, nie szanują odmienności itp. Pan Jezus taki nie był i my idąc Jego śladami nie możemy być takimi ludźmi. Papież Franciszek w swoim orędziu pisze: „Biblia, zwłaszcza poprzez słowo proroków, nawołuje sumienia i ludy do przymierza Boga z ludzkością. Chodzi o porzucenie chęci panowania nad innymi i nauczenie się patrzenia na siebie nawzajem jako na osoby, jako na dzieci Boże, jako na braci. Drugi nigdy nie powinien być spychany do tego, co mógł powiedzieć lub uczynić, ale powinien być widziany przez pryzmat obietnicy, którą w sobie niesie. Tylko wybierając drogę szacunku można przełamać spiralę zemsty i wejść na drogę nadziei.” Zachęcam do tego, by każdy z nas zrobił sobie rachunek sumienia z tego, jakim jest człowiekiem w stosunku do drugiego, zwłaszcza tego, który być może ma inne wartości, inaczej żyje niż my, jest na marginesie życia itd.? 

Św. Jan Paweł II mówił, że: “Dzisiaj potrzeba światu i Polsce ludzi mocnych sercem, którzy w pokorze służą i miłują, błogosławią, a nie złorzeczą, i błogosławieństwem ziemię zdobywają”. To jest właśnie nasze zadanie i dodaje do tego takie przesłanie“Na kryzys cywilizacji trzeba odpowiedzieć cywilizacją miłości, opartą na uniwersalnych wartościach pokoju, solidarności i wolności, które znajdują pełne urzeczywistnienie w Chrystusie”. Jeśli nie będziemy czerpać ze źródła, którym jest Jezus, Jego Słowo i sakramenty, to nie będziemy tymi, co niosą pokój i miłość. Mamy być osobami, które nie boją się „zapłakać w obliczu bolesnych sytuacji, (bo): to są krople użyźniające życie. Łzy współczucia oczyszczają serce oraz uczucia.” Papież Franciszek. 

W 1966 roku Błogosławiony Luigi Novarese w odpowiedzi na prośbę Ojca Świętego, aby modlić się o pokój na świecie tak pisał zwracając się do Papieża: „Wasze słowa pokoju rozbrzmiewają we wszystkich sercach jak śpiew aniołów w grocie w Betlejem i powtórzone przez Jezusa Chrystusa na Golgocie w Wielki Piątek. Wasze zaproszenie do modlitwy jest zaproszeniem dla wszystkich dusz dobrej woli, a dla cierpiących jest powodem do jeszcze intensywniejszej modlitwy i większej ofiary.”

Natomiast Św. Paweł VI tak prosił członków Centrum Ochotników Cierpienia w swoim przemówieniu 26 maja 1968 roku:„Możecie domyśleć się jak bardzo ciążą w naszych sercach: walki, wojny, zawody, nienawiść, które aktualnie zakłócają pokój na świecie i wydają się go bardzo utrudniać jakby był całkowicie niepożądany. Módlcie się „Ochotnicy Cierpienia” za pokój, za prawdziwy pokój, w szczerości, w sprawiedliwości, w wolności i braterstwie.” 

Nie możemy przechodzić obojętnie obok tego, co się dzieje wokół nas. Nie możemy tylko komentować to, co się dzieje i szukać tzw. „dobrych rad” na sytuacje, które widzimy na co dzień. Jako spadkobiercy nauczania Bł. Luigiego Novarese dziś z jeszcze większą motywacją musimy odpowiedzieć na prośby Papieża Franciszka, by modlić się o pokój na świecie. To nasz obowiązek, nasze zadanie. Powiem więcej: jesteśmy wezwani przez samą Niepokalaną, która prosiła w Lourdes i Fatimie o modlitwę i pokutę. Jak pisał Bł. Novarese: „Nie może być nikt obojętny na prośby Maryi i powinniśmy iść z pomocą dla zbawienia ludzkości i pokoju na świecie. Jakkolwiek skromny, osobisty wkład jest zawsze świadectwem, a świadectwo jest zawsze domniemanym zaproszeniem do zrobienia tego samego, dlatego jest zawsze formą apostolstwa”. (1968r.) 

Zachęcam Was do tego, by zintensyfikować nasze modlitwy o pokój na świecie jak i do ofiarowywania naszych cierpień w tej właśnie intencji. A na zakończenie chciałabym Wam zostawić mądre przysłowie angielskie: „Gdybyśmy każdego dnia na drogę naszego bliźniego rzucali jeden kwiatek, to drogi ziemi byłyby pełne radości”. 

Beata Dyko SOdC

(art. ukazał się w kwartalniku “Kotwica” wydawanym przez wspólnotę Cichych Pracowników Krzyża)